Björk - Vulnicura

Miał trafić do słuchaczy trzeciego tygodnia marca, ale przez niekontrolowany wyciek do internatu trafił, aż dwa miesiące wcześniej. Nowy projekt Björk Vulnicura to płyta od reszty inna. Nie ma tu miejsca na kosmiczne, zawiłe nietuzinkowe kompozycje tu liczy się tekst, przekaz o miłości, szacunku, rodzinie, bólu i rozstaniu. Głównie o rozstaniu.



Ósmy (a właściwie dziewiąty) album studyjny islandzkiej wokalistki to twardy orzech to zgryzienia. Pierwsze styczności nie były łatwe, bo płyta nie jest łatwa. Vulnicura to prawie godzinny zapis intymnych myśli wzbogaconych o piękne zaaranżowane smyczki.
Album składa się z zaledwie dziewięciu utworów. Otwiera go Stonemillker który po pierwszym przesłuchaniu uznałem za odrzut z wydanej 1997 roku Homogenic. Nadal mam wrażenie, że jest to subtelniejsza wersji Jogi. Po nim są Lionsong i History of Touches. Kolosalnie różne kompozycje. Pierwsza ujmująca symfoniczna, druga sensualna i pozbawiona smyczków, mocno elektroniczna. Oba mają jedne z lepszych tekstów.
Should I throw oil on one of these wounds /But which one?The joy peak / Humor peak / Frustration peak / Anything peak / For clarity
...........
Every single touch we ever touch each other / Every single fuck we had togetherIs in a wondrous time lapse
Czwarta pozycja Black Lake to najlepsza na wydawnictwie i nie tylko piosenka.
Odpalając ten utwór, zawsze mam wrażenie, że ukradłem pamiętnik Björk w wesji audiobook. Ta dziesięciominutowa melodia jest tak ujmująca; jej tekst jest głęboki jak jezioro które jest tematem utworu. Chciałbym, żeby wokalistka zabrała się za skomponowanie jeszcze kilku ścieżek dźwiękowych, właśnie w "vulnicurowym" stylu. Gdyby wyjąć tekst i bity robi się nam score do rasowego dramatu. Czekam, aż za rok może dwa Blake Lake pojawi się na jakieś składance promującej film.
I did it for love, / I honored my feelings /You betrayed your own heart,  / corrupted that organ
Następny utwór Family został wyprodukowany przez The Haxan Cloaka i to słychać. Dobrze, że Islandka zgodziła się na naniesie kilku poprawek bo dzięki temu powstał mój ulubiony pod względem tekstu utwór. Jest surowy i mocny, a chaotyczne szarpania wiolonczeli - boskie.
No i tu się zaczyna ta mniej fajna cześć płyty. Przez wielu uwielbiany Notget mi jakoś nie podszedł. W porównaniu z innymi utworami ten jest zbyt dynamiczny i ... irytujący. Warstwa liryczna też jest taka sobie.
Niestety bardziej od NieRozumienia boli mnie Atom Dance. Jest to kolejna kolaboracja pomiędzy Björk, a wokalistką z grupy Antony & The Johnson. Bardzo lubię ich muzykę, nie raz goszczą w moich głośnikach. Wiązałem nadzieje na kolejny rewelacyjny duet à'la The Dull Flame Of Desire. No ale coś nie wyszło, a był potencjał. Podoba mi się pomysł na stworzenie remiksu klasycznego utworu tanecznego - przynajmniej tak to odbieram. Szkoda, że wszystko niszczy Antony. Gdyby nie ona, nie było by niepotrzebnego przeskoku, który zniszczył naprawdę dobry utwór.
Kontynuacją tańczących atomów jest chyba Mouth Mantra. Utwory mają podobnie zaaranżowane smyczki. Jednak ten jest na szczęście lepszy. Bardzo podoba mi się tekst i tak jak w przypadku Blake Lake tutaj podkład został również skomponowany jakby do filmu.
Przygodę z albumem rozpoczynał piękny melancholijny Stonemilker, a zamyka dwa razy krótszy, dynamiczny drum'n'bassowy Quicksand. Gdybym ja był Björk nagrałbym inne zakończenie płyty, nie jest złe, ale mogło być lepsze.

Vulnicura to różniąca się od innych dzieł płyta. Pamiętam jak wieczorem wydrukowałem wszystkie teksty i je przeanalizowałem. Nie jest to album wyznaczający nowe trendy, nie jest on nagrany z myślą o największym zysku, nie jest on dla fanów, jest dla samej Björk. 
Jest to w pewnym sensie terapia, na pogodzenie się z odejściem (od niej) partnera wokalistki - Matthew'a Barner'a. Stąd tytuł, który jest połączeniem dwóch łacińskich słów vulnus [rana] i cura [opieka / lek].
Lecz mimo znakomitych, mocnych tekstów i pięknych smyczków czegoś zabrakło. 
Teraz płyta jest wydarzeniem; bo to takie smutne i prawdziwe + promocja w MoMA (Museum of Modern Art) robi swoje, ale czy ktoś będzie Vulnicury słuchać za cztery miesiące? Ja chyba częściej sięgać będę po Debut i Homogenic.


Zasłużone 7,5/10

Komentarze

Popularne posty